
Dziś Obóz Wielkiej Polski to jest właściwie obóz młodych Polaków, którzy mają tworzyć życie narodu polskiego, jego pracę na wszystkich polach, osłaniać piersiami swoimi jego byt i jego dobro przeciw wrogom,
którzy by chcieli je zniszczyć, wziąć w swoje ręce losy państwa polskiego.
- Roman Dmowski
Czy z państwa domowych księgozbiorów, które posiadacie, wtedy gdy państwo pożyczacie książki też państwo pobieracie za to od kogoś opłaty? Książkę kupujemy raz, no chyba, że są wznowienia, kolejne wydania w nowej szacie graficznej lub w formie książeczki kieszonkowej lub w nowym wydaniu są jakieś poprawki, jednak i tak taką książkę możemy wypożyczać komuś wielokrotnie. A JAK NAM SIĘ NA TYLE SPODOBA, JEJ TREŚĆ, TO KAŻDY CZŁOWIEK, WTEDY IDZIE DO KSIĘGARNI I TĘ KSIĄŻKĘ KUPUJE SOBIE NA WŁASNOŚĆ.
Niedawno padł pomysł o tym, aby biblioteki w szkołach sprywatyzować, a za wypożyczenie książki pobierać odpowiednie opłaty. Kolejna prywatyzacja "po polsku", zawłaszczenie czegoś co służy wszystkim i jest dobrem dla całego polskiego narodu, w tym przypadku dla młodych ludzi uczących się w szkołach państwowych.
Czy na tym też chcecie zarabiać pieniądze będąc ideologami żydowskiego liberalizmu i wolności w gospodarce?
Na kupowaniu i sprzedawaniu oraz dostępie do wody (cieki wodne, rzeki i jeziora), która od zawsze należała do wszystkich też chcecie zarabiać?
Czy oazy na pustyni należały do kogoś, czy były wspólne, czy w oazach prowadzono wojny?
Czy naprawdę dla was nie ma już żadnej świętości, jedynym wyznacznikiem waszej kultury i obycia jest, ilość zgromadzonych pieniędzy na waszych kontach, których jednakże najwidoczniej nie posiadacie, dlatego tak od lat pchacie się do polskiego koryta?
Co pozostawicie po sobie dla przyszłych pokoleń Polaków, jak już wszystko co obecnie należy do Polaków sprzedacie innym, inaczej gdy już wszystko w Polsce "sprywatyzujecie"?
Co tak naprawdę chcecie uczynić dobrego dla Polski, a tym samym dla waszych rodaków Polaków? Co po sobie pozostawicie, jak zapiszecie się w polskiej historii?
Jeszcze raz wam powtarzam, własność prywatna jest najlepsza, ale w wymiarze posiadania własnego domu, mieszkania, skrawka ziemi, czy samochodu lub swojej firmy, jednak przy konkurencji z korporacjami będąc właścicielem huty, stalowni, stoczni, czy nawet połaci lasów, które chcecie traktować jak towar, nie wygracie z wielkimi ponadnarodowymi korporacjami. I po to aby się przed nimi bronić jest potrzebna własność państwowa i organizacja państwowa - instytucja państwa. Własność państwa, której nikt nigdy nie powinien od Państwa móc przejąć, tym majątkiem powinny być strategiczne gałęzie w gospodarce narodowej, tak jak i polska ziemia (a jeżeli ją sprzedajemy to tylko Polakom, mowa tutaj o połaciach ziemi o wielu setkach hektarów!) oraz dostęp do wody pitnej. Przecież lasy, jeziora, morza, rzeki i ich bogactwa, to coś więcej niż wartość obliczona konkretną kwotą drzew, ryb, wody i piasku, ponieważ to jest dobro narodowe - wspólne, których człowiek utożsamiający się z danym miejscem na ziemi nigdy nie powinien się pozbyć...
A poza tym, już wam to było tłumaczone, jedynymi w Polsce, których obecnie stać na wykupienie wszystkiego są byli komuniści i żydostwo...
Dlatego nie można, a to uczyniono w Polsce, wpuszczać do takiego kraju, jak Polska idei wolnego rynku bez żadnej kontroli, ponieważ przez lata komunizmu Polacy nie wypracowali swojego rodzimego kapitału, w Polsce nie ma warstwy średniej...
Czy państwo naprawdę chcecie ze swojego własnego narodu uczynić naród niewolników?
I jeszcze jedno, edukacji prowadzone wśród Polaków nie można wyliczyć w konkretnych pieniądzach, tak jak przyjaźni, miłości czy posiadanego przez nas zdrowia, ponieważ edukacja narodowa, to jest inwestycja na przyszłość, która może dopiero zaowocować w przyszłości, a i tak nie możemy wyliczyć tego, ile to nam kiedyś przyniesie konkretnego przychodu, a może jednak odniesiemy z tego tytułu stratę?
Dlatego nauczanie, tak jak utrzymanie ludzi w zdrowiu, tak jak i obronność państwa, moim zdaniem powinny należeć do państwa, przy ograniczeniu biurokracji, etatyzmu, jednak cały naród powinien na te gałęzie gospodarki łożyć i do tego powinien się dokładać z własnej kieszeni ( czy to jest zamordyzm, czy to jest niewola, komunizm albo nazizm?), w ten sposób tworzy się poczucie wspólnoty i jedności wśród narodu, a ludzie stojący na czele państwa powinni uczynić wszystko co w ich mocy, aby pieniądze publiczne nie były marnotrawione...a ze swoich ewentualnych kradzieży, niegospodarności czy korupcji ludzie stojący na czele państwa powinni być rozliczeni i powinni za te złe uczynki ponieść konsekwencje prawne, na podstawie prawa, które jest zapisane w polskim kodeksie karnym i cywilnym...
p.s.
I sprzedajemy humanitarnie Polskę w dalszym ciągu.
- Źródło: Myśli nowoczesnego Polaka, 1903
W związku z czym, poprzez organizację różnorodnych imprez, wystaw, czytania poezji itp., wpływa na społeczeństwo.
Pisarze, którzy zgodzili się współpracować z tym złodziejskim systemem w nagrodę dostali możliwość, że ich książki będą skupowane przez biblioteki.
W ten sposób system bibliotek istnieje jako instytucja wypłacania pieniędzy ZDRAJCOM za ZDRADĘ i walkę propagandową z Polską ...
Ostatni raz korzystałem z biblioteki jak byłem nastolatkiem.
Jeśli cenisz jakiś towar to powinieneś za niego płacić.
Tak samo biblioteka powinna oferować to na co jest zapotrzebowanie.
Osobna kwestia to cena - ta powinna być tak skalkulowana, aby usługa była dostępna dla zainteresowanych.
Papier to PRZEŻYTEK !!!
To ŚREDNIOWIECZE !!!
To ZACOFANIE !!!
To ABSURD !!!
Że nie ma odgórnych "zaleceń", czyje książki bibliotekarze mają zamawiać ?
biblioteka to miejsce również dla młodych ludzi, jak dać im szansę na czytanie i rozwój jeśli mogliby czytać tylko to co kupią?
Oczywiście potem nam niewolnikom będą się śmiali w twarz, kpiąc, że sami do tego doprowadziliśmy. Bo podobno chcącemu nie dzieje się krzywda.
Pozdrawiam
Ale uważam że nic nie zastąpi książki, nie sądzę aby czytanie miało być kolejną rzeczą wiążącą ludzi z komputerem, właśnie nie tędy droga!
Mamy świetny przykład z autostradami w w PL
Są najdroższe chyba na świecie. W efekcie przez moje miasto przejeżdżają Ci co nie muszą ominąć autostradę Stalexportu.
Gdyby cena była tak skalkulowana jak w Czechach czy Austrii, że kupujesz winiete na rok bez problemu to byłby ruch w interesie i nie było by korków przy punktach poboru opłat.
Nie twierdzę że jest dobrze, ale uważam że nie można opierać się wyłącznie na książkach które samemu można sobie kupić czy też przeczytać w necie.
Biblioteki są potrzebne w formie ogólnodostępnej nieodpłatnej. Inna rzecz że wypadało by się im przyjrzeć z punktu widzenia generowanych kosztów.
Poza tym, pracowałam w drukarni. Dawno, dawno temu z każdego nakładu produkowanych książek wysyłana była partia do bibliotek. Teraz w wielu wypadkach biblioteki same kupują książki.
Co to za Polak co się miga od pracy i nie ceni edukacji? Chcecie taki naród leni i lewusów ?
Nie ma znaczenia czy to m jest edukacja narodowa czy inna.
Jest tylko kwestia ceny. Cena jest elementem wychowania.
Za coś trzeba płacić. Za darmo to można dostać po pysku. Jeśli się nie ceni pracy innych osób w społeczności to potem mamy takie efekty, że każdy próbuje kombinować jak tu za darmo załatwić a potem się dziwi że nie ma pracy w kraju.
Dzięki temu biblioteki byłyby źródłem wielu ważnych mikroelementów, białka i witamin !
Zrozumiało?
Poza tym, tutaj nie chodzi o to, co czynią bibliotekarki, albo tego czego nie czynią tylko o to, czy biblioteki powinny być publiczne i powinny być dostępne w zasadzie dla każdego...
Za pracę bibliotekarki w pańskiej bibliotece przyszkolnej jest odpowiedzialna/y dyrektor szkoły, i nikt inny, to ona ją rozlicza z jej pracy...
Pana zdaniem biblioteki publiczne powinny zniknąć, bo w kilku szkołach jest źle zorganizowana praca? Tak, to w takim razie, najlepiej niech w ogóle zniknie Polska, bo jest źle rządzona.
Jest pan geniuszem.
Czy uważa Pan że biblioteki będą nie dostępne dla wszystkich jeśli będą płątne i cena będzie odpowiednio skalkulowana?
Podałem przykład z autostradami. W Polsce są niby dostępne dla wszystkich, ale cena za korzystanie jest często zaporowa. W Czechach, Austrii i innych krajach ceny są tak skalkulowane, że nie są zaporowe.
Nie uważam że biblioteki powinny zniknąć tylko że korzystający powinni się zrzucać na jakąś część kosztów. Jaką to już wyżej napisałem.
Wolałbym, aby Polska zniknęła w takiej postaci jaka jest obecnie.
To są drobne sprawy, ale sprawiają, że potem Polacy wyjeżdżają za pracą, bo jej tutaj nie ma.
To jest zasadnicza kwestia wychowania. Skoro coś ma jakąś wartość to płać za nią. Inaczej nie oczekuj że ktoś będzie miał płacić za Twoją pracę i wyjedź. Czy chce Pan wszystko za darmo ? Czy chce Pan pracować za darmo? Czy powinien być związek pomiędzy wartością pracy a pracą?
Mostowicz krytykował sanację, bohaterem jego powieści jest urzędnik państwowy, sanacyjny, taką mieliśmy ówczesną Polskę, która obecnie bardzo tamtą przypomina...
Ponieważ nie masz w sobie na tyle kultury, aby mnie za swój plugawy język przeprosić, mało tego, nadal mnie obrażasz, żegnam się bez żalu.
Chamstwa i prostactwa nie będę tolerował.
Idź świecić swoją gwiazdą na "niezależną" albo na "niepoprawnych", tam jakoby nie ma komunistycznej cenzury.
Żegnam. :)
Jeszcze ci raz odpiszę spadaj ćwoku.
1. Kiedy korzystamy z bibloteki
2. Kiedy kupujemy np. bułkę (chwila... ale, czy bułka nie powinna być darmowa?....). No to może doliczyć i bułkę i bibliotekę do rachunku za paliwo....
Z tych dwóch opcji 1) jest uczciwa, zdecydowanie prostrza i nie wymaga pośrednictwa biurokracji (która - co oczywiste - też za darmo nie pracuje), więc jest tańsza.
Na 2 opcji zyskują najbiedniejsi, którzy dużo czytają, ale za to nie mają samochodu. No chyba, że droższe paliwo podniesie ceny biletów komunikacji miejskiej... No, i urzędnicy dzielący wspólną kasę.
Inaczej kolidują z powszechnymi ustaleniami. Chcemy kapitalizm wiec płacimy, chcemy podbudowę socjalistyczną wiec jak w regule, własność
dla wszystkich czyli "państwowa". :-)
Jedną z przyczyn jest brak wychowania społeczeństwa, że praca=wartość.
Korzystanie z wartości=obowiązek ponoszenia kosztów, czyli płacenie.
Każde zachwianie relacji pomiędzy pracą, a wartością prowadzi do braku szacunku dla pracy i braku wartości i pracy.
pozdrawiam
w prosty sposób wykazać ze biblioteki darmowe kolidują z potocznie rozumianym biznesem i ustrojem kapitalizmu.
---> A złodzieje powinni siedzieć w więzieniu - nie na ciepłych rządowych posadkach!
Po zmianie rządu należy tym wszystkim bolszewickim złodziejom skonfiskować wszystko co dotąd nam, Polakom, ukradli - i to nie oglądając się na żadne przepisy, wyroki ... Przecież to oni pierwsi złamali wszelkie prawa, lekceważąc nasze, jako obywateli państwa polskiego, prawa nabyte. Rozkradli zarówno majątek narodowy, jak i pozbawili nas - łamiąc Konstytucję RP - nabytych praw niematerialnych! Dlatego pozbawienie ich wszystkiego, co w ten sposób zdobyli, nie wymaga żadnego procesu sądowego ... tym bardziej, że te komuszki - na czele z Andrzejem Zollem - wyspecjalizowały się w tworzeniu i korzystaniu z prawa, umożliwiającego przedłużanie takich procesów praktycznie w nieskończoność, chroniąc w ten sposób złodziei, oszustów i bandytów przed odpowiedzialnością a dobijając ofiary ich postępków.
PS. Tak jak biblioteki, należy wziąć pod ochronę także inne zbiory narodowe, w tym te zgromadzone przez państwowe radio i telewizję, a na które też mają chrapkę bolszewiccy oszuści i złodzieje z rządu Tuska i z Platformy Obywatelskiej.
---> Oberwałbyś za plucie na nas, Polaków!
Za własną głupotę też powinieneś dostać ... skoro nie wiesz, że te wszystkie zbiory należą do nas wszystkich, do obywateli i wara od nich, próbującym je wyłudzić dla siebie, nieudacznikom, oszustom złodziejom ... z Platformy, SLD etc., którym marzy się dorabianie naszym kosztem, bez żadnego wysiłku i ryzyka!
---> Więc won, bolszewiku, na swoje miejsce!
Jednym słowem jest to złodziejstwo.
Natomiast w każdym normalnym mieście i wsi powinna być elita finansowa i intelektualna i ona właśnie może, z tylko i wyłącznie własnej woli i dla własnego interesu, zainwestować w bibliotekę dla młodzieży aby się uczyła i tumanami nie została bo wstyd i hańba z takiego miasta czy wsi pochodzić.
To się nazywa patriotyzm lokalny.
Pan się obraził na szkołę, a może i na Polskę, a co z dziećmi, które pan zostawił samym sobie? A przecież mógł pan je nauczać, jako ich nauczyciel, mógł pan w sposób dojrzały i profesjonalny przygotowywać je do życia i uczyć, jak być patriotą i jak mają w dorosłym życiu służyć Polsce.
Pan tego nie rozumie, że książki które są zgromadzone w bibliotekach publicznych są własnością całego narodu?
I pan jest jakoby narodowcem i polskim nacjonalistą?
Czy pan nie widzi, co się obecnie dzieje w polskiej edukacji, jak są nauczane polskie dzieci, jaki jest program nauczania? A sprywatyzowanie bibliotek przyszkolnych oraz publicznych, których obecnie i tak jest w Polsce bardzo mało jeszcze bardziej pogłębi ogłupienie polskiego narodu.
Jest jeszcze jedna trywialna sprawa, niektórych Polaków proszę pana po prostu nie stać na kolejny wydatek związany z tym, aby dzieci mogły się dobrze edukować w szkołach publicznych, wypożyczanie odpłatne lektur szkolnych wielu rodzin w Polsce na to po prostu nie będzie stać i to będzie kolejny uszczerbek w ich domowym budżecie, które i tak już są wyjątkowo obciążone....
A to doprowadzi do sytuacji, w której wielu rodziców nie wypożyczy danej lektury, a dziecko z tego powodu poniesie uszczerbek...
Nauczyciel, który przy każdej okazji z przeciwnikiem w rozmowie gdy z nim się nie zgadza, chce się z taką osobą umawiać na solówkę?
Dziwny z pana człowiek.
Uważa pan, że biblioteki publiczne powinny być odpłatne, to one już wtedy nie będą publiczne. Co by na to powiedział Ptolemeusz albo Sokrates?
Wypozyczanie powinno byc platne, jesli taka jest wola autora !
Bibliotek publicznych jest stanowczo za duzo. Jesli chodzi o szkolne, to moga zostac, przy zalozeniu ze ma byc "darmmowa" edukacja.
Porownanie z woda jest od czapy, jesli nalezy do wszystkich to komu mam placic ? Sam sobie ? Zreszta za wode tez sie placi...
Czy ma pan jeszcze, jakieś związki ze swoją Ojczyzną i narodem?
Gdzie pan widzi tę za dużą ilość bibliotek publicznych w Polsce, przecież ich w zasadzie już nie ma, ostatnimi publicznymi bibliotekami są te, które działają przy szkołach, gimnazjach, liceach i uczelniach.
Uczyłeś się?
Skąd brałeś książki, skąd miałeś lektury i książki pomocne do nauki?
Stać cię było na kupienie ich wszystkich na własność, stać cię by było na to, aby je pożyczać odpłatnie? Kolejny liberał krezus bez żadnej wyobraźni, a inni do piachu albo pod most, albo niech jego właśni rodacy będą na intelektualnym poziomie troglodyty.
To jest wasza świadomość narodowa...
Egoiści i egocentrycy, bez krzty pokory i empatii wykazywanej do drugiego człowieka, żadnego przywiązania do kraju, żadnych związków ze swoją własną Ojczyzną, a podszyte to wszystko obłudą i hipokryzją graniczącą z bolszewizmem...
A cały myk polega na tym, że ten pomysł padł ostatnio ze strony PO, jakoby Platformy Obywatelskiej, którą jak widać popierają liberałowie, którzy jakoby są zagorzałymi przeciwnikami Tuska i jego zgrai...
A poza tym, tutaj chodzi o kolejne uwłaszczenie się na majątku narodowym, ponieważ w publicznych bibliotekach można znaleźć białe kruki, całe księgozbiory, a tutaj przyjdzie bogaty komuch, albo jakoby prawicowy i konserwatywny liberał ze związkami z komuną albo z żydokomuną i sobie te księgozbiory za bezcen przejmie, jeszcze potem każe ogłupionym Polakom za wypożyczenie jego książek, które jego ojcowie oddawali kiedyś i dokładali się do tego z własnej kieszeni, każe im teraz jakiś żydek albo mentalnych żydek płacić...
http://www.youtube.com/watch?v=t85QUPbdaqE
Poza tym naucz sie sam czytac, bo napisalem wyraznie m. in., ze jestem w stanie zaakceptowac wygasniecie praw po 10 latach...
Napisalem tez wyraznie, ze nikt ci nie broni pisac ksiazek i rozdawac za darmo...
A w księgarniach książki, niektórych wydawnictw, tak jak i filmy na DVD są rozdawane za darmo, ale także są dołączone za darmo do makaronu lub do kolorowych gazet - gadzinówek, których i tak nikt nie czyta i nie kupuje. Mam na myśli książki "historyka" Grossa, czy wielkiego polskojęzycznego filmowca Pasikowskiego, który stworzył antypolski paszkwil "Pokłosie".
"Instytucja bibliotek publicznych nie jest rozdawnictwem książek tylko ideą skupowania książek w jednym miejscu, tak aby wszyscy w danym narodzie mogli się zapoznać z wiedzą zgromadzoną w tych księgozbiorach, które znajdują się w tych bibliotekach." O to samo mi chodzi, o co panu. Więc czego pan nie rozumie? Mnie chodzi o to, że za użytkowanie księgozbioru mają płacić ci co z niego korzystają, a nie wszyscy. Tak samo nie chcę płacić za przedszkole, za które nie korzystam, niech za nie płacą rodzice, którzy dają tam swe pociechy. A czy ktoś wiedziony jakimś masochizmem przeczyta Grossa? A niech czyta. Za opłatą.
Natomiast biblioteki publiczne są wystawiane przez naród dla narodu za ich własne pieniądze, dlatego też powinny pozostać w rękach tegoż narodu...
Kwestią sporną jest to, ile będzie kosztowało utrzymanie tych bibliotek?
Tutaj jest poruszany przede wszystkim "problem bezpłatnych" publicznych bibliotek przyszkolnych...
Bo pani nauczycielka od hiszpańskiego od wydawcy dostała na wycieczkę do Hiszpanii?
p.s.
To mam swoim dzieciom kupić na własność wszystkie lektury szkolne do każdej klasy?
Edukacja? Po co gojom edukacja i dobre wykształcenie.
Bez jakich kolejek, o czym ty człowieku piszesz, skąd się urwałeś?
Bo zawsze chodzi o pieniądze, bo my żyjemy w systemie żydowskim gdzie pieniądz jest najważniejszy.
Tak dalej podtrzymuję moje zdanie, biblioteki publiczne powinny być nadal "bezpłatne", tak jak komunikacja miejska, ponieważ my już na nią płacimy w podatkach, to samo dotyczy szkół, one nie są za darmo, tak jak nam chce się to mówić, za pośrednictwem takich jak pan.
My za wszystko płacimy w podatkach. Wszyscy płacimy, i ci którzy posiadają firmy, i ci którzy w tych firmach pracują na umowę o pracę, ponieważ ich wypłaty są również opodatkowane. W szkołach płacimy na komitet rodzicielski.
„Ale jaka merytoryka, jeżeli pan doskonale wie, że jest tysiące rodzin w Polsce, których nie będzie stać na kupienie wszystkich książek…”
No jeżeli to, że są tysiące biednych rodzin i ja o tym wiem, to można odpuścić sobie „merytorykę”? To i logika zdechła. To zwykłe bolszewickie - a ich pochodzenie rasowe znamy - ględzenie. To się kiedyś nazywało dialektyka. Większość z tych rodzin otrzymuje wyprawki szkolne, na które nie tylko podręczniki się składają, ale też ubrania, wyposażenie, w ciągu roku wyżywienie i czasem refundacja wycieczek szkolnych. Uważam, że to podtrzymuje patologię – zwalnia rodziców od odpowiedzialności za dzieci, a dzieci od małego się uczą, że pieniądze nie pochodzą z pracy, a z zasiłku. Do tego składają się na to wszyscy, również ci, którzy mają małe dochody, ale za duże by na wyprawkę się załapać.
„…w tym lektur szkolnych…” a po co lektury kupować? No chyba, że są to dzieła, które zawsze warto mieć w domu. Wszystkie lektury są dostępne w bibliotece. Warunek – mając listę lektur oraz plan ich „przerabiania” skierować dzieciaki do biblioteki z odpowiednim wyprzedzeniem, a nie wtedy, gdy przyjdą ze szkoły i mówią: „…a pani powiedziała, że na następną lekcje mamy przynieść lekturę, bo będziemy ją omawiać…” no wtedy w bibliotece, NA PEWNO, książki nie będzie.
„…że jak będziesz chciał to"se" kupisz…”, Jeżeli, ktoś mnie pyta: ” Czy jam mam kupić? Odpowiadam – JAK CHCESZ – KUP.
„jak bym miał pieniądze to bym sobie kupił, a że ich nie mam to nie będę mógł, albo będę to robił kosztem innych rzeczy i wydatków.” To odwieczny dylemat - czy mieć 5zł, czy ciastko? Nie jestem Krezusem, jak tu mi zarzucono. Moje dochody nie są olbrzymie, raczej przeciętne. Tak tym muszę zarządzać, aby mi starczyło. Jeżeli dochody są za małe, to są 2 wyjścia. Zwiększyć je, a jeżeli to niemożliwe – oszczędzać. Do tego planować i planów się trzymać. A nie wydać pieniądze na wakacje, a później jęczeć, że mnie na książki nie stać. Niestety pańskich problemów, nie rozwiążę. Moja rada wynikała z doświadczenia. Dzieciaki miały obowiązek, przed wakacjami przynieść listę podręczników. Z tą listą obchodziłem antykwariaty. Wybór był dobry, a ceny przystępne (często 2-3 razy niższe, niż za nowe podręczniki) i BEZ KOLEJEK (na początku wakacji mało, kto podręczniki kupuje, większość rodziców, do których jak widzę należy Szanowny Pan, zostawia sobie zakupy szkolne na koniec sierpnia i wrzesień. A wtedy kolejki i trzeba wydać, na raz, konkretną sumę. Miałem zawsze małą satysfakcję przechodząc we wrześniu obok księgarń – te tłumy zdesperowanych rodziców…
„Tak dalej podtrzymuję moje zdanie, biblioteki publiczne powinny być nadal "bezpłatne", tak jak komunikacja miejska, ponieważ my już na nią płacimy w podatkach, …” PRZECIEŻ MNIE CHODZI O TO SAMO!!!!!!! BIBLIOTEKI PUBLICZNE, POWINNY ZOSTAĆ PUBLICZNE (no chyba, że publiczne stały się na skutek nacjonalizacji – wtedy powinny powrócić do prawowitych właścicieli). Tylko na „bezpłatność” komunikacji miejskiej składają się wszyscy płacący podatki (stąd pochodzi dotacja budżetowa dla MZK) oraz ci, którzy z niej korzystają – płacąc za przejazd. Tak samo powinno być z bibliotekami. Część kosztów utrzymania bibliotek pokrywa gmina (powiat) z podatków, a część powinni pokrywać ci, którzy z bibliotek korzystają.
„…to samo dotyczy szkół, one nie są za darmo, tak jak nam chce się to mówić, za pośrednictwem takich jak pan.” Gdzież to ja napisałem, że szkoły są za darmo?
„My za wszystko płacimy w podatkach. Wszyscy płacimy, i ci którzy posiadają firmy, i ci którzy w tych firmach pracują na umowę o pracę, ponieważ ich wypłaty są również opodatkowane.” No, kto by pomyślał? Jakie odkrywcze. Czuję się oświecony. He, he.
Komitet rodzicielski – to akurat darowizna. Nie wiem jak to jest teraz, ale wtedy, gdy go płaciłem, można sobie było to odliczyć w PIT.
Pozdrawiam i zdrowia życzę.